Deys - Coming out Dawida Czerwiaka lyrics

Published

0 335 0

Deys - Coming out Dawida Czerwiaka lyrics

[Zwrotka 1] Po pierwsze hipokryto, ksywkę nawet masz z grobowca Mówi że kłamię, a cały kawałek potwierdza że odwiedził mamę Ensona Mam wyjebane, po chuj tam poszedłeś. Chciałeś go poznać, no kurwa na pewno Szkoda, że jeszcze nie wmówisz tym ludziom, że drzwi to parawan od randki w ciemno Trochę zaloty ci chyba nie wyszły, tłumacz się dalej jebany frajerze Mam tyle haków na ciebie, że nawet Janosik i Piotrek otwierają gębę To niespodzianka od Lanka, uwaga. Dopiero zaczynam, numer jeden Suka chodziła po całym Krakowie i rozpowiadała co u was się dzieje Jeśli to prawda, że dostałeś wpierdol jak kumple zabrali na wigilię Prosto Bo robiłeś wiochę i mega chamówę, niech ludzie domyślą się sami do kogo To fajny masz kurwa stosunek do kobiet, nawet mi moją wyzywasz w kawałku Bo twojej nie ruszę, bo jest przy nadziei..., że nie będzie takie jak ty, przystojniaku życie żałosne, tak samo jak przecież, ten mały epizod co chwali się Hela Tyle roboty a wszystko na marne i nie było stopnia wystudzona menda Lubię dziary, dobry piercing i pierdolę masy plebsu Ty podziękuj rodzicielce, że zabrakło do zabiegu [Refren x2] Bardzo ładnie sobie zmyślasz, to ludziom nie wystarczy Cała Polska woła na mnie, Deys, one soldier army Pogadajcie se o fejmie, który żeście niby dali Ja poznany dzięki nim, a dzięki mnie są zapomniani [Zwrotka 2] Wiesz, wtedy w Rzeszowie podchodzę do ciebie, bo nigdy my nawet nie pogadaliśmy Mówię, że siema, a ty mi sukienka, na ciuchy i, skurwielu, próbujesz szydzić I nie kazałeś mi tam wypierdalać, a tylko gadałeś do swego kolegi Ej pa jaka ciota, co to za ubranie, a my tu sztywniutko na kolanach dresy Do typa propsy od razu przyurał i kurwa tam chwilę się przepychaliśmy Podchodzi Junior i mówi do niego, że przecież ja jestem z tej samej ekipy Szata nie czyni człowieka na pewno. Ty na podobieństwo uczyniłeś szatę Nowy krzyk mody i drze się tak bardzo, bo jak taka faza to stworzyłeś szmatę Bieda umysłu, aż mi ciebie szkoda, bo wiem to jak bardzo ten numer zaboli Kłamco niepotrzebny jak chujowy żołnierz. My wszyscy to wiemy, że nie złożysz broni Zanim odbierzesz jak propsy typie, poprzednią linijkę przypominam - kątomierze już budują opozycję Jeszcze myślałeś, że po takiej fazie to będę w dodatku tam stawał za wami Jak bym był pedałem, no to wasze dupy na stówę by mega mnie poobrzydzały Tacy posrani, staliście wtedy i kurwa naprawdę ja nie miałem złudzeń Typy już na nich, jak maks wyjebane, bo wszystkim kazałeś katować za suknię Więc chyba jasne, że się odnalazłem, w tym że was tam chcieli pochować jasne Eljot rozkurwił cię żartem prostaku Lecz ty to tak po prostu wolałeś łykać To taka akcja jak nasze penisy, w głowach Maffiji że wam styka Ty dałeś numer jak wydzwonił Rytmus, to jakie ty kurwa burdele odwiedzasz?! On też jest gejem, no trochę się gubisz, jak wszystkim chcesz tą orientację zamieniać A jeśli będziesz chciał wszystko odbijać i polecisz w kulki jak ping-pongista Umywaj ręce, bo za tyle brudu, to by nawet Goro nie wiedział co chwytać A ósma mila, zapomnij debilu, specjalnie dla ciebie masz punchline h*mo Tak cię rozpieszczę ustami, językiem, że dziwko usiądziesz jak John na zielono [Refren] x2 [Zwrotka 3] Czemu debilu mam wydziarać oczy, jakoś do Kuby tak szmato nie psioczysz Czarne spojrzenie, a widzę bluźniercę, to jak w tej piosence, bo ich nie przeoczysz Tiger, Kobra, nie nie nie nie, nie chodzi o numerki Wy i oni, plus stosunek, to gorzej niż p**no z dziećmi Wasze page'e to są ludzie, a myślałem, że internet Ludzie to są setki spojrzeń, których od dzisiaj nie zniesiesz Tak cię roznoszę zarazo, że znowu tu, kurwa, celowo jak gdybym był gejem Na całym globie, ci wszyscy faceci, by się zawstydzili za taką bakterię Płyta bezpieczna, bo szanuję pracę, a w Otrej to po prostu mieli pomyłkę Chwyciłeś prowo, a materiał słaby, dlatego żeś dostał te punche z OLiSem Queba mi nigdy nie wrzucił tej płyty i jeszcze w dodatku ja się nie prosiłem Ale w tym NOBOCOTO co wpłynęło to wypłynie A propos Sparty, to rozpierdoliłeś, ja sobie poradzę, na chuj autodissy? Illuminuję, przygłupie, naprawdę, jak widzisz nieświadomie sam z siebie szydzisz To szczera prawda, że moja dziewczyna, wciąż robi te boki, bo to mega sztuka I tacy jak ty chcą dotykać ją ciągle, dlatego Aneczka się musi odsuwać Te tracki znaczą tyle, że ci wyznaczają tory Tobie w głowie nie zadzwoni nawet dobra morda; Koldi Mieli wyjebać w minutę Dawida, a przecież nagrali ich tylko szesnaście W dwóch wersach przewidziałem, o czym zrobicie kawałek [Bridge] Jak żeś idioto rozjebał stoły po koncercie aroganta I cię nasz człowiek przeciągnął ryjem po całym parkiecie Nie byłeś taki odważny kurwa, każdy to widział i to jeszcze w twoim własnym mieście Potrącili ci pieniądze za chałturę i żeś jeszcze przeprosił Spróbuj zaprzeczyć, ty chcesz mi głupcze mówić o odwadze? Przecież sam tu stoję przeciwko wam wszystkim kurwa Możesz spierdalać, co do Białasa to jest anulowany Człowieku PeeRZet minuta, Deys dwa wersy, pozdrowień nie uświadczono, żegnam No i teraz kilka słów à propos Solara Bo przecież oszusta chce ze mnie zrobić [Zwrotka 4] Pisze do mnie Lanek, mówi mordo jest afera No to dzwonię - krzyczy "Jezu, znowu będą cię zaczepiać" że obejrzał właśnie klip, który pojawi się za chwilę I tam na tym samochodzie, malowali kilka ksywek Sam zaproponował wyślę, ale zczaił że frajerzy To mi wkręca jakieś gówno, coś tam komp mu się zawiesił Dwa dni wcześniej któryś sajko, mi podsyła jakieś skriny że ma pa**y i się wjebie, jak mu dam na drogę krzyżyk Myślę nic nie opisuje, pewnie prowo, może od nich Więc dam cynę Solarowi, zobaczymy co z tym zrobi Mają za chwilę premierę, gdzie modyfikują ksywę Ja się zachowałem jak trzeba, może głupio będzie dziwce Mi tantiemy wpadły w ręce, tylko dlatego, że hasło Rozdawaliście każdemu, nawet co był poza Maffiją Jak bym teraz ci powiedział, dzięki komu mam rachunek To byś kurwa nie dowierzał, ale zacerujcie grupę Mieliście pa**word marsjanka i ty do mnie masz problemy że wam przeglądali wszystko, pewnie do prywatnych maili Klip Białasa robił Eljot, wrzucił plik i wylogował A poprzednie tracki poszły, dzięki uprzejmości Fouxa Dobrze wiesz że zadzwoniłem, po tej fazie po koncercie Bo to było nie do wiary, że za ciuchy nas jebiecie Nawet wtedy powiedziałeś, do mnie jasno przez słuchawkę że to przecież tylko sprawa, między Deysem a Białasem Pod hotelem rano wszyscy żeście przeszli tam obok nas Zero spojrzeń, zero gadki i to po obydwu stronach Trzy tysiące poszło płyty, to jest serio mega beka Mojej poszło tyle samo, tylko moja to nielegal Moje marzenia o Prosto, to nieaktualna sprawa Już za mocno siedzę w grze, żeby się wytwórniami jarać Lanek dobrze wiesz że grałeś, na dwa fronty od początku Chciałeś odejść razem ze mną, ale zabrakło rozsądku Mógłbym jeszcze wrzucić rzeczy, które skończą cię jak Blejka Ale coś we mnie zabiło i zwyczajnie nie mam serca Solka nie muszę dissować, starczą jego własne słowa Wszędzie pisał że mam sk**e i że to nie jego wojna Dla was wszystkich mega ujma, bo się sami rozkurwiacie Ze mnie chcą zrobić oszusta a na bicie mają... mają... kłamcę [Outro] Dobra koniec kurwa, rzygam wami Nie było nic praktycznie o tobie w dissie Bo jak ci spojrzałem w oczy w hotelu, gdy Białas odpierdalał To widziałem, jaki byłeś zażenowany Jak bardzo ci ta sytuacja nie leży Wtedy też się w tobie zakochałem Karol Te piękne, błyszczące oczęta Tyle blasku kochanie, nigdy tego nie zapomnę Solar modelu