Deep/Bobik - Retrospekcje lyrics

Published

0 112 0

Deep/Bobik - Retrospekcje lyrics

Czasem szkoda łez na ścierwo Bobik w nerwach kiedyś drogą pewną Jedno wiem, tu wśród szelestu ciągle skrzypi Jak nalałeś to to kurwa wypij Mówisz nie to nie te bramy [?] ja w tych nerwach pękam Kiedyś w stosie zamotany by się podnieść Kiedyś ona słowo dała by wygodniej Tu odwrotnie, gdzieś mam doby, chcę zapomnieć Mam powieki podnieść kiedy one ciężkie Od wydarzeń, to co kiedyś tylko dreszcze To co teraz, szczerze, nienajlepsze Choć mam wiersze w których pełznę Chociaż żyję na zawleczce Wiedz o tym, że tą radę dźwigam Idę z tym co dane, idę z tym co tutaj los mi dał To co kiedyś to muzyka, część mojego życia Wiem potykam i to często Wtedy jak i teraz nie ma miejsca, przykro Wtedy hałas, kłótnia, dzisiaj cicho I dziękujesz za to wszystko, że to stykło Zamazane, wciąż pamiętam, przez to dyszę Tracę oddech gdy powraca przerażony, budzę, nie chcę wracać Tu ratunek kartka, zimnym deszczem, który pada Nadal czuję, nadal chcę zasypiać To co było kiedyś, temat, który nie wysycha Jak naiwna miłość wieczna, którą tu oddycham Jak naiwna miłość wieczna, którą tu oddycham [x2] W pamięci są dni, których nigdy byś nie cofnął Ile razy siedzisz zapatrzony w okno Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą Chociaż wcale tego nie chcesz, wcale nie chcesz Wiem to boli, ta nienawiść wyżera powoli Zjada zdrowe zmysły dobrych ludzi słabej woli Potem zapadają w trans, potem warczą zaciekle Bezsensowny skowyt zapętlenia w własnym piekle Od nich uciekłem chociaż nie składałem broni By jak najrzadziej czuć ból opuchniętych dłoni Bo inni przyjdą po nich, tej złości nie pokonasz Zadepczą cię jak bydło, spluną w twarz zanim skonasz To fakty, zawsze szedłem z podniesioną głową Zawsze kułem w oczy czując wilczy wzrok za sobą Bo robiłem coś dobrze, zbyt dobrze, to boli Zjada zdrowe zmysły dobrych ludzi słabej woli Ja byłem zbyt ambitny, dobitny, to drażni Przygotowany tłum do bitwy, odważni To dawało mi siłę więc robiłem to dla siebie Codziennie odczuć błaznom, że ich złość mnie jebie Minęło i dorosłość dała mocno w dupę Podarta z dzieciństwa łamie ten wrodzony tupet Nagle zdajesz sobie sprawę, że to wszystko była bajka To był okres kiedy nawet nie sprawdzałem się na mic'ach Dzięki Bogu w końcu się podniosłem Mroczne lata walki zahartowały mój postęp Nawet gdy mija cię czas, bo już wszystko jest stracone Po każdym dniu stawiaj kropkę i przewracaj stronę [x2] W pamięci są dni, których nigdy byś nie cofnął Ile razy siedzisz zapatrzony w okno Wieją chłodem retrospekcje co przychodzą Chociaż wcale tego nie chcesz, wcale nie chcesz