Danny [PL] - Była Serca Biciem lyrics

Published

0 66 0

Danny [PL] - Była Serca Biciem lyrics

[Zwrotka 1: Bleiz] Ona trzyma go w objęciach, przy kolanie stoi syn Szklane oczy, mętne oczy, jakby dramat grał pod film Życie, blues, miłość tej zimnej wiosny sztylet wbiła w serce Małżeństwo wbiła w kąt, błędny luz, luźne lejce Depresja, cięższa niż pianino w tle Powiedz jak można zaniedbać wszystkie lata wstecz Jedną chwilą, dniem, czym rozmowa wspólna jest Strach i brudne myśli, zdrada czy zmowa, najgorsze wpisać chce Kobieta, Wenus - oddech życia, sploty doznań Niby znamy się, a tak trudno jest nam się poznać Lekko dyszy, czasem wzdycha, często krzyknie też Jedno z dwóch jak się gotuje, to teraz jest krew I ta niemoc, niemoc, bo jak być tutaj lekiem Była serca biciem, nie ma, nie jest lepiej Kłęby ciężkiej chmury zabrały sercu tlen Zawsze jest wyjście, odnajdź sens [Refren: Danny] Nie ma leku na rozczarowanie Zwalasz na chemię, brak tchu, jak wtedy gdy ją poznałeś i gdy odejdzie Pozazdrościły bycia draniem Nie takie miękkie Jak ruszasz na balet, polowanie, nie stań się mięsem [Zwrotka 2: Bleiz] Jest trudno, wrócił z pracy, walizki przed drzwiami Kiedyś odbił ją, dziś ona mówi odbijany Szaleństwo, szał, szkarłatne żyły wyszły na wierzch Zmrok zapadł tu w mgnieniu oka, witaj trudne sprawy Baby, damy, bez nich życie marne na amen Skomplikowany umysł, enigma mózgu na stałe Wszystko poukładane, był czas się ustatkować Znalazł im mieszkanie, w mieście Posejdona Od lat zrękowiny, ona on i wspólny kwadrat Dzielili je z kumplem, od lat zgrana paczka Teraz kumpel i ona, on dostał kwit i singiel wakat Podwójna zdrada i męska solidarność padła Nigdy nie znasz jutra, tragedie przychodzą łatwo Ten kwartał zniszczył zbyt wiele par, fiasko! Zimne serce, lód przed lawą, życie na wskroś tak Ktoś zatrzymał tętno, pyta dlaczego ja [Refren: Danny] [Zwrotka 3: Bleiz] Jakoś tak się stało, wszyscy ruszyli na swoje Ten sam czas, stałe związki, różne nastroje Kłótnie, ścięcia, zgoda na dwoje Dbaj o związek, życie swoje, by nie było ich troje Się opiekował mocno, nie wychodził na kosza Dobry pantofel, mówił że mocno go kocha Utrzymanka, poświęcał czas i hajs To wrócił do rodziców - dziś nie ma nas Dawał jej wszystko, ona mu tylko rogi Szybko znalazła drugie serce, krótka piłka skowyt Niewdzięczne życie na poddaniu pod kapciem Bez własnego zdania, baba nie facet Jest tak dobrze, stracił już wszystkich przyjaciół Tylko siebie nawzajem, odcięła go od kamratów Na pół dzielimy życie, był z niego gość Teraz nie mamy kontaktu, przyjaźń na stos [Refren: Danny]