Ar-Ab - Vegeta lyrics

Published

0 522 0

Ar-Ab - Vegeta lyrics

[Refren] x2 Dumny jak vegeta, nie jak jakiś kundel Nie zwątpiłem w marzenia przez sekunde Wbij sobie do głowy, że sobie nie pójdę I wstanę gotowy na kolejną rundę [Zwrotka 1] Nie tykam blety, zmieniłem priorytety I jakoś nie żałuje, że nie znam fazy z fety Wbijam na trening, z motywacją Vegety Mój przeciwnik to Goku, zawsze daleko do mety Staje w progu, nie widać go w bloku Wraca syn marnotrawny, co nie było go od roku Na pozór pare kroków w tył, ale do przodu Ty daj mi spokój, widze fałsz w Twoim oku Wierzę w Boga, wiem że zawsze mam go z boku A moja synagoga jest wszędzie gdzie czuję spokój Moja droga, nie musi biegnąć szlakiem Sam obieram azymut, wjeżdżam tu z nowym trackiem Pierdol, jak ktoś wyznacza drogę Ci Skoro na jej końcu, przyjdzie się spotkać z Bogiem I co mu powiesz? że zdradzałeś? że ćpałeś? Że śmiałeś się z tych, którym mogłeś pomóc? Że nie wiedziałeś? że bałeś się? biedny stałeś? Bo za darmo to nikomu Ziomuś, pomyśl o życiu i śmierci Pomyśl, wiele czasu na fikcje zaoszczędzisz I pierdol tych, co wyśmiewają Cię za dobro Oni zazdroszczą, nie pomogą, prędzej kopną [Refren] x2 [Zwrotka 2] Ciosów się unika, a nie przeciwnika Nie raz upadłem, ale stoję i tak Wzlatuję jak Ikar, z ucieszoną mordą Ale nie wyjebie, bo mnie kocha słonko Biegam z bombą, bach bam, jak Arab Chyba już wszystko się da, skoro ja nie jaram I choć od urodzenia, jestem leń i fleja To już nie mam prawa nawijać że sie nie zmieniam Mam to po matce, co ja chcę to zrobię Modlę się za wroga, bo więcej mu nie pomogę Tobie i sobie życzę ziom, by nie wyjść w [?] Ostatnie wersy są, skończę jak zacząłem Lolków nie zwijam, nie bliska mi feta Łysy jak Kuririn, dumny jak Vegeta [Tekst - Rap Genius Polska]