Anna Karwan - Izolacja lyrics

Published

0 68 0

Anna Karwan - Izolacja lyrics

[Intro] A z kim byłeś w lesie? Z mamą, i z Anią, i z Tobą. I ze mną byłeś Dużo grzybów nazbierałeś? Sześć! [Zwrotka 1] Cóż za pogoda, może pójdziemy na spacer, żono? Złapać trochę słońca, podelektować się tych kwiatów wonią Chętnie pooglądałabym w parku magnolię znów Ale wstawiłam obiad, jak wrócisz będzie na stole już Dobrze, zerwę Ci kwiatka czy coś, o piątej będę Kiedyś wracałem o tej z pracy, dziś mam wolne wiecznie Emertura? Od rutyny niemały skok, chciałbym mieć dom W miejscu gdzie sezon na ryby jest cały rok À propos ryb - pamiętam jak mój syn był narybkiem W podstawówce pobliskiej i w liceum gdy z kumplem policję Na wagarach poznali, gdy dopadła na służbie ich z piwkiem Było to śmieszne, uczył się świetnie, miał duże ambicje Gdy wrócił z Anglii po raz pierwszy, powiedział "Tato, słuchaj Na lotnisku miałem siedem na miecha, to łatwa fucha Jak tyle w kraju przed trzydziestką nie będę miał na życie to wracam tam za granicę" I zrobił to tym, że na kartkach miliony nabazgrał liter I może ma to po nas, bo z żoną za młodu Śpiewaliśmy przy gitarach hity Grałem na imprezach, on dziś gra gdzieś w Europie Nawet już dziesiąty rok siedzi w Warszawie Swoją drogą ciekawe co tam dziś on porabia Żona dzwoni do niego gdy nostalgia ją dopada I wszystko mi opowiada Czas na obiad a on zawsze lubił pichcenie mamy Szkoda, że dzisiaj nie zje z nami [Break] A na obiadek co jesz? Marchewkę Marchewkę? A co jesteś, królik? Nie, Tomek [Zwrotka 2] Jak byłeś na spacerze Tomek dzwonił Pamiętasz, jak na gwiazdkę mówił, że album konceptowy robi? Już do połowy jest gotowy I, że pobił rekord - jest od roku zdrowy I, że zapuszcza włosy trochę, nawet foto zrobił Zabawne, myślałem trochę o nim Go częściej od nas spotykają fani Jak dla nich gra z mikrofonem w dłoni No ale taka już rola gwiazdy, że wciąż przyciąga wzrok innych I rozprzestrzenia blask także dla dobra zimny Mówisz jakby go w niedziele świat ten na scenie skradł Wyprowadził się przecież jak miał 21 lat Ale wtedy faktycznie częściej odwiedzał nas Teraz jego kariera trwa Tak czy inaczej mówił, że już nie pali tydzień i znów Nie wiem czy wierzyć mu Bo zawsze jak przyjeżdża na balkonie kopcicie we dwóch Jak przyjedzie na wielkanoc wtedy sprawdzę to Ważne, że próbuje, więc karcić tylko nie zacznij go Żyjemy z nim w izolacji, więc nie powiększajmy jej bez sensu Bo w próżni nie będzie dźwięku Zabawne, że wychowujesz dzieci By kiedyś blisko je mieć tylko w ciepłym sercu Ale spotkamy się kiedyś gdzieś w tym odległym miejscu [Refren: Ania Karwan] Mimo, że ciągle gdzieś mijamy się Odnajdziemy siebie, nieistotne gdzie I nieważne kiedy Nawet nie musicie wierzyć Bo byliśmy razem tyle lat Nikt mi nie odebrał was Mimo, że nas zmienił czas Nie rozdzieli nas na zawsze Dopóki pamiętamy o tym Nic nie może stać się nam! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]