[Zwrotka 1] Jesteś spłukany, ja mam długów po uszy Ziemia bywa twarda nawet dla dwóch geniuszy Według obliczeń zasypali ją pod nami Obudzi się, słyszę głos, proszę pani Wywołana, ktoś za to zapłaci Nie wnikaj kto, oni są bogaci Bogaci to ci, których stać jest na scenariusz I nie czują presji jak pan funkcjonariusz Tu leży ciało, za mało mam szmat a za dużo narzędzi Śmierdzi pod wiatr Nie patrz się na mnie, rób co należy Zakopuj grób i przestań się głupio szczerzyć Czekaj, pomóż mi ją wyciągnąć, z tego przegnitego dołu Zula P., eks-gwiazda kapitolu Patrz jej zwłoki nabierają koloru [Refren] Z martwą naturą w tle, futurystyczny eM-Ce I ruch zombie, tłum zawodzi
[Zwrotka 2] W blasku księżyca mknie karawan Ona leży, ty prowadzisz, ja rozmawiam Dwadzieścia cztery godziny do wymiany Szmal będzie nasz i koniec z długami Zapala szluga, dym szczypie mnie w oczy Mruga, ona mruga, nie, to cień rzuca proporczyk Mam plan sprytny, nie powtarzaj jego dalej Ona ma struny głosowe na światową skalę Podłączam jej elektrody do skroni Mózg obumarły, mamy elektrolit Ta maszyna to drogie urządzenie Pięćset tysięcy Volt, to boli! Ona podnosi powoli powieki Maź z ust jej wypływa Witamy panią ponownie na Ziemi Proszę leżeć spokojnie i odpoczywać [Refren] Z martwą naturą w tle, futurystyczny eM-Ce I ruch zombie, tłum zawodzi