[Zwrotka 1] Człowieniu, muszę wyjść stąd! Do nocnego mam blisko Muszę złapać oddech, tak jak wtedy nad Wisłą Dobre, miewam dość jak każdy czasem Kontemplacja jak być asem - to fortel Żeby grać tak by nie zjadał wstyd mnie Warszawa dała sznyt, więc jak najambitniej cisnąć Ale we łbie nieporządek, odwrotnie do wnętrz hotelu Bristol Nic tu po mnie! Muszę wyjść stąd zanim świt za oknem przysiądzie Jak Szarik tak ruszam po piwko Myśląc, że Knap jest zbiorem samych wad Chore, chciałbym spać już, a nie mogę, muszę wyjść stąd! To szalone życie zaznajamia z niepokojem Najpierw fala zwycięstw, potem zdarza mi się wpadać w dołek Wsteczny prąd, czuje przeciąg, stygnę wewnątrz Chcę mieć otwarty łeb, muszę wyjść stąd, żeby wejść w głąb [Refren] Palić nauczył mnie tata Kazika Więc odpalam i myślę czy dorosłem do swych lat Zawsze jak próbuję się z kimś związać to mam z tym przypał Może martwię się na zapas, a może coś ze mną nie tak? Palić nauczył mnie tata Kazika Więc odpalam i myślę czy dorosłem do swych lat Zawsze jak próbuję się z kimś związać to mam z tym przypał Ale to uczucie znika zbyt szybko, kurwa mać! [Zwrotka 2] Skoro życie to szkoła, to muszę przeżyć je z klasą Nie kiblować, przez determinację bliscy mi tracą Werteryzm nie ma sensu, życie gnoi się zmienia Klasa średnia jedzie na urojonych cierpieniach W liceum byłem pocieszny gościu
Nosiłem baggy jak spadochron i t-shirt'y jak obrus W kwestii dziewczyn bida aż piszczy Światem rządzą kompleksy, byłem w tym śmieszny jak wszyscy I jak wszyscy ganiałem za nimi, tak wyszło Jak jesteś bystry wiesz, że to zabija naiwność Cierpliwy potem gasi ciekawość Zostawiając instynkty i chęć by obnażyć ich słabość Popełniłem kilka podłych bzdur, muszę wyjść stąd! Pomyśleć jaki Knap to niemądry fiut Przywołać stop klatki, dzieciństwo - to z ust matki Imperatyw - być dobrym człowiekiem, muszę wyjść stąd! [Refren] [Zwrotka 3] Chciałaś mnie poznać? No to masz pełniejszy obraz! Nie jestem pewien czy to cynizm, czy niedojrzałość? Śmiało, weź się obraź, to Tobą zachwiało? Muszę się wydostać stąd, bo odczuwam brak sygnału Czemu jest tak spokojnie, to nie dociera do mnie Może po prostu się otwieram wolniej Milcząc nic nie osiągniesz, tylko widok jak odpływam z prądem Muszę wyjść stąd! Miasto ciągnie mnie jak małe dziecko za rękaw Nieciężko mnie namówić, lubię życiu spieprzać Znam pobudki na zajezdniach, znam za i przeciw Choć w kiejdzie becel częściej brzęczy niż szeleści Wiesz ja sporo czytam, palę sporo szczyta I mam chęć czasem się trochę porozliczać Za swoje - nie odwrotnie, nikomu nie mam za złe Nie mogę, za często na własne brudy strzelam palcem Środkowym... [Scratche: The Returners]