Tak jest, z dala od fleszy i kamer Ulica patrzy Wszyscy jesteśmy z tej samej gliny, tak po prostu A szacunek nie zna szufladek i wagi albo wzrostu Jestem tu od lat i co dzień bacznie lookam na street Patrzę po ludziach jak ty, obserwacje wrzucam na bit Wiem kiedy milczeć, to jedna z moich cennych zalet Nie mam groźnej twarzy ale w środku noszę ekwiwalent Wolę żyć skromnie i dbać o pełny talerz Zamiast wieźć się jak mitoman i skończyć jak miękki frajer Nie udaję, łapiesz? chcesz to patrz na moje ręce Bo i tak na końcu każdej drogi leżą konsekwencje Twoje miejsce określi wypadkowa czynów i słów A nie magiczna suma kwitów i dup Wiedzą to moi ludzie (od Pomorza aż do Podlasia) Żaden ze mnie wykidajło, bardziej sprawny dyplomata Nie wyświetlaj się czy grasz kurwę, księdza czy złodzieja Chyba, że chcesz skończyć jak na klipie Jay'a Old-school, new-school, true-school, hardcore Tutaj ufasz ludziom, nigdy szufladkom Nie jesteś jak my, jak unikasz prawdy
Ja, ty, każdy, ulica patrzy Ulica patrzy i widzi każdy ruch Czuje ból, czuje trud, komuś się osunął grunt Kogoś zwaliło z nóg, po sobie zostawił dług Za kimś ciągnie się smród, gdzie jest twój słaby punkt Zapytają mnie tu, każdy powie, że swój Problemów full, orient, w chuj ktoś się spruł Jeden zły ruch, jedna skrewa rozpierdoli system Szybko kojarzę, szybko myślę by nie mieć ciśnień Tu nie, nie ma pomyłek, orient na każdą chwilę Patrz w co grasz i za ile, ty tak jadę jak żyję Nie przewalam, nie kradnę, nie klepię na bejach Stara szkoła wychowania na rejonach I nikt mnie nie przekona gdy w papierach wtopa Kto se zajebał knock-out wiozą go na kopach Tombak zamiast złota, marzą o obrotach To twoje życie, twój syf, twoja zamota Old-school, new-school, true-school, hardcore Tutaj ufasz ludziom, nigdy szufladkom Nie jesteś jak my, jak unikasz prawdy Ja, ty, każdy, ulica patrzy