[Intro] Jeśli mnie nie lubisz, ja mam Cię w chuju Ty chyba nie wziąłeś pod uwagę tego szczegółu Pamiętam jak było, jak jest i jak miało być Ty pewnie nie pamiętasz no to przypomnę Ci... [Zwortka 1: Białas] Wszyscy trzymali się razem, wszyscy mówili dużo A dziś jak się widzą po prostu nic nie mówią Chęć posiadania zabrała im umysły We mnie też to jest ale nie przesadzam jak wszyscy Ziomka przewale jak będzie biegł pod tira Pierdolę akcje z Niemiec, wiem jak się zachowywać Nie piję z byle kim, nie jestem kolegą wszystkich Ale jak wpadnie przyjaciel zaraz się poleją litry Grono bliskich się zawęża do takiego stopnia Że siedzimy we dwóch paląc wiadra od tygodnia Ale nie od tygodnia wiesz jak smutna jest prawda Kumple odchodzą, zostaje pusta ławka [Refren: Białas] Puste ławki, puste głowy, puste dusze Puste głowy, puste dusze, puste ławki Puste dusze, puste ławki, puste głowy Puste ławki, puste głowy, puste dusze
[Zwrotka 2: Białas] Minęło trochę czasu, każdy poszedł swoją drogą Ja też, dlatego nie mam pretensji do nikogo Miej swoją wizję życia, naprawdę warto Każdy z nas koleżanko jest jednoosobową armią Ważne są osoby, które zawsze są (czaisz?) Pomogą, nieważne ile byście nie gadali Są z tobą, żyjecie wspólnymi tematami Nawet jeśli jesteście w oddali (poważnie?) Mój zmęczony umysł napada paraliż I czuję się tak jakby wszyscy święci mnie ukarali Nocami piszę rap, mam dobry kontakt z Bogiem W dzień szukam starych płyt, jestem archeologiem Wyprzedzam konkurentów, choć się z nimi nie ścigam Robię sobie z nich ucztę jak pierdolony kanibal Puste głowy raperów depczę i zapominam To co oni robią to nie jest mój klimat [Refren: Białas] Puste ławki, puste głowy, puste dusze Puste głowy, puste dusze, puste ławki Puste dusze, puste ławki, puste głowy Puste ławki, puste głowy, puste dusze