[Quebonafide] Wiem jak wydłużyć życie, przedłużyć rysy Wiesz jak wydłużyć życie, nudzić się jak skurwysyn Pożółkłe rękopisy, wypisany długopis w dłoni Nie my czas,tylko czas nas ma gonić Patrzę na strony,lewy nadgarstek nie tyka Wiesz dlaczego,bo to jebana elektronika Nie ma w tym nic głębszego,w życiu w sumie tylko miłość Więc trzymam ją nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było W krysztale wysycha jin i tonic Dobro przeminie, łap chwile jak impresjonizm Presja sekund goni w toni czasu Nie mam czasu łez ronić,gdy w tle symbol vanitasu Nigdy nie pasuj,to parę słów z boiska Odejdę nagi,świat zyska wylany inkaust Radość na pyskach, bo wieżę tylko w momenty Mój zegarmistrz, iskra paląca testamenty [cuty pomiędzy linijkami] [Fuso]
A kiedy przyjdzie po mnie, wiem że będę gotowy Ta ostatnia godzina, może być pierwszą na mojej drodze Ważnych jest kilka tych chwil których nie znamy Jedno jest pewne, ja, bit, długopis i stos kartek Może i fartem trochę na tarczy życia stoję Ale dokładnie wiem, gdzie jest moje miejsce ziomek I mam profesję jak doktor dolittle Rozumiem muzykę, tłumaczę ją ludziom bitem Z dokładnością szwajcarską odliczam takty na śladach Chodź nie licząc godzin i lat to wszystko składam I nawet gdybyś ostatecznie chciał to podsumować To życie ma zbyt wiele epizodów by je zachowac Dlatego nie warto żyć wspomnieniami Bo rzeczywistość przecieka nam przez palce wszystkim Zatem gdy patrze w to tylko przed siebie Gdy zwyciężam to także jak to zrobiłem Nie wiesz