Bezustannie patrzyłem na tych, którzy się wybili
Bez przerwy śledziłem, jak zyskują nowe siły
Underground to dla mnie ekonomiczne przyczyny
Nieporadność promotorów, wydawców wolę czynnych
Materiał zrobiony z własnej jest inicjatywy
Nielegal, my najdłużej, SLU, z czyjej winy?!
Od dawna swoje robię, a wydawca oszukuje
Miłość do muzyki, twórczość tę wykorzystuje
Obiecuje, wypromuje, lecz na tym się kończy
Źle się rozpoczęło, lecz tak źle się nie zakończy Wielka miłość do hip-hopu, upór i wiara we własne umiejętności pozwoliły poznańskiemu artyście przetrwać wiele kryzysów i zdobyć w końcu należną pozycję na muzycznej scenie oraz popularność wychodzącą znacznie poza rapowe podwórko. „Jest jedna rzecz” to był drugi singiel z bestsellerowego albumu „Na legalu?”, który ukazał się pod koniec 2001 roku i tydzień po tygodniu zyskiwał coraz większy splendor. Peja z pewnością marzył o tym aby w końcu się wybić, aby realizowanie pasji pozwoliło mu na godne życie, nie mógł jednak przypuszczać, że rok po premierze płyty – między innymi dzięki temu singlowi wyposażonemu w modelowy hiphopowy refren, który świetnie się sprawdza podczas koncertów – znajdzie się na prawdziwym szczycie. Wydawać się mogło, iż w warszawskiej wytwórni T1-Teraz poznaniak w końcu znalazł prawdziwą opokę i w końcu przestanie narzekać na wydawców. Nic z tego. Pasja pasją, ale interesy rządzą się swoimi prawami więc kilkadziesiąt miesięcy później część wersów z tego nagrania zyskało nowy wymiar zmieniła się tylko pozycja artysty, który był już wówczas w rapowej ekstraklasie, ba zarobkami dorównywał nawet części gwiazd popu. Umówmy się jednak – zapracował sobie