[Zwrotka 1: Peja]
Rozćpany, przegrany, przyczajony, wygrzany
Na przyszłości brak skazany
Poddał się jeszcze przed gongiem
Nie stanął do walki nie rozstawał się z bongiem
Każdy zna taką historię ja do moich braci gadam
Którzy samodzielnie nie potrafią wyrwać się ze stada
Dobra rada nic poza tym nic nie mogę Ci rozkazać
(Peja lubi dużo gadać) też nie prawi Ci morałów
Ja do przodu pomału z oczu znikają komple
Horyzont coraz szerszy, ale serce boli smutne
Opowieści, nie chcę ich bez końca trawić
Gdybyś mógł się poprawić kilka błędów naprawić
Jedź z nami na koncert, stały motyw brak funduszy
Mnie to ruszy rzucam hasło żarcie przejazd masz ode mnie
Zrobię dużo byś na moment nie egzystował w piekle
Gdzie krew, wycie syren, smród szczyn, desperacja
Beznadziejna sytuacja, co dzień syf, wegetacja
Dobrze znam tego uroki, lecz poznałem też smak życia
Nie tylko w kamienicach, bramach, klatkach i piwnicach
I nie tylko na prześwitach i nie tylko na ulicach
Bo niejedna granica, w pasku mam kilka pieczątek
Życie jest za krótkie a to dopiero początek
[Refren: Peja & Wiśniowy]
Nie mogę Ci nic kazać, więc nie powiem Ci zmień się
Ty sam zdecydujesz czy chcesz zmiany na lepsze
Nie mogę Ci nic kazać, więc nie powiem Ci zmień się
Sam zdecydujesz czy chcesz zmiany na lepsze
Żeby w Twoim krótkim życiu działy się rzeczy piękniejsze
Ciekawsze, żebyś zaczął żyć nareszcie
[Zwrotka 2: Peja]
Nie bądź załamany, nie bój się tej zmiany
Ona wyjdzie Ci na dobre Ci mówię nie zaszkodzi
Jak Joasia Brodzik w wieczorowej kreacji
Świecami przy kolacji marzysz żeby się zdarzyło
Wiedząc że Cię nie stać nawet na co, na przystawki?
Odchodzisz od tematu przykuwając się da ławki
Zmieniasz obiekt pożądania podglądając swe sąsiadki
Młode matki zadbane, ustawione, szalone
Mówisz gdybym miał kabonę, przestań tak myśleć
Mówisz gdybym miał zielone, umysł sobie zaśmiecisz
Gdybyś tylko chciał, mógłbyś być ojcem jej dzieci
(Czas leci) powtarzam im bez przerwy
Mówisz nie na moją kieszeń, mówisz nie na moje nerwy
Zbyt dużo masz rezerwy a zbyt mało, czego werwy
Nie bój się bez przerwy, zmiany są nieuniknione
Jeśli mogę Ci w czymś pomóc to te słowa są złożone
Właśnie po to byś pomyślał, na kompromis przystał
Całe życie jest przed Tobą, więc dlaczego nie korzystasz
[Refren: Peja & Wiśniowy]
[Zwrotka 3: Wiśniowy]
Widziałem Cię tu wczoraj, pewnie zobaczę Cię jutro
Jesteś tą osobą której wyrwać się stąd trudno
Lepiej spalić jointa i krytykować innych
Lepiej mieć pretensje, a samemu być niewinnym
Stoisz, patrzysz, zazdrościsz lecz nic robić nie chcesz
Patrzysz na dziewczyny, myśląc kiedy mieć ją będę
Najpierw musisz zarobić, ale nie wiesz jak to zrobić
Na koncie coś odłożyć, bo biednym być nie chcesz
Mówisz, że inni to leszcze, a kim Ty jesteś jeszcze
Nie możesz stąd uciec, musisz poddać się nauce
A zrozumiesz już wkrótce, że masz możliwości różne
Byle Twoje cele nie były zbyt próżne
Nie bój się dążyć do zmiany na lepsze
Otwórz swoje oczy, zobacz horyzonty szersze
Męczy Cię praca, nie chcesz jej już
Więcej chcieć znaczy więcej móc
I nie zrobię tego, bo to dla mnie zbyt trudne
Ja nie zrobię tego, bo to dla mnie zbyt nudne
Nie chcę o tym myśleć, łatwiej będzie zapomnieć
Masz tylko jedno życie, o tym chcę przypomnieć
I tyle będzie Twoje ile w nim zyskasz
A co raz stracisz, tego raczej nie odzyskasz
Jest w tym święta racja i możesz mi to przyznać
Przyjrzyj się z bliska, na czym tracisz na czym zyskasz
Może łatwa droga, to płytka mielizna
Przyjemna łatwizna z którą niewiele zyskasz
Chcesz poczuć życia smak, czy przejść obojętnie tak
Nie myśląc nawet jak mogło być gdybyś chciał
Gdybyś tylko wiarę miał
[Refren: Peja & Wiśniowy]