[Zwrotka 1] Czuję się jak helikopter w ogniu Bo zanim uderzę o ziemie zobaczą to wszyscy wokół Deszcz całuje szyby bloków Księżyc oświetla jej ciało na widoku Sąsiad co noc pali ostatniego szluga w roku Żar rzuca światło na krople potu Życie zgubiliśmy jak marzenia w mroku I tylko tli się coś w nas jak żar z papierosów Nasze dni pisane jedną kreską jak linie Mandali Chcesz być kimś innym? ;transseksualizm Gdzie ta odwaga by iść własnymi drogami? I po 7 latach razem powiedzieć: ‘chcę cię zostawić' Od jednej do drugiej wypłaty, trzymamy głowę w chmurach ;Karpaty, Tatry, Alpy Nie można zacząć na nowo wciąż licząc straty Za każdym razem wyznając prawdę mieć nogi z waty Uczucia między nami są nieuczciwe Gdy życie leci o wiele za szybko ;koliber Ocieram ciało z krwi, kręgosłup z kości Bo mam dość odpowiedzialności za nas
[Zwrotka 2] Biorę na barki kilkadziesiąt kilogramów prawdy o nas Jeden błąd i usłyszę trzask trzaskanych kolan Moje grzechy gdzieś na pamięci iPhona W jednym mieszkaniu toczymy życie w osobnych po-po-pokojach Pierdolona klaustrofobia zmartwień Tu gdzie noc podnieca myśli o Carmen, zapachu Lauder Kilka z nich obiecuje, ze przy nich w końcu zasnę Tylko twój wzrok we mnie stara się zrozumieć pra-pra-prawdę Kocham cię kurwa jak alkoholik Lecę przez życie, nad którym nie mam kontroli Gdy zabraknie na chleb zgolę te wersy jak Konik Frajerom co chcą zwrotki po szczebel glorii Nie mamy nic, a możemy stracić wszystko Zycie jak sen, w którym próbuję krzyknąć Publika milknie, widzę cię na końcu drogi Zrywam niebo, kładąc dywan z gwiazd pod twoje stopy; per aspera ad astra