Kasza manna, tak marna jak słowa na wietrze Ta breja jest poezją, nie myśl, że głupoty pieprze Przelewam ją na kartkę, niczym tekst do miski Bez sensu kminie skąd się wzięła? stawiam ze z wysyłki Jej smak jak styl nawijki, on wcale nie jest wszystkim
Jadalne dźwięki płyną z gardła, ssij je jak landrynki To jak narkotyk... lecz mnie nie uzależnia To jak ten trotyl, który odpala na bicie setla