[Zwrotka 1: Kaczor]
Los sprowadza nas na ziemię, każdego dnia drzemie w nas
Promyk nadziei zgasł czy będzie płonąć czas
Nieubłagalnie zostawia na nas swój ślad
Pierwiastek zła znów szuka swego ujścia gdzieś
W natłoku chujstwa treść ma uświadamiać
Wskazywać drogę i błędy w ludzkich poczynaniach
Czy tędy prowadzi ścieżka do samospełnienia
Którędy iść i czy to nie droga do zatracenia
Jest jak znaleźć sens i istotę swego bytu
Wciąż poszukując tych jeszcze niezdobytych szczytów
I czy budując naprawdę najpierw musisz burzyć
Walcząc o prawdę, nie wiedząc czemu ona miała służyć
Zatracić się w tym czy poddać się bez walki
Użyć każdej broni w budowaniu własnej arki
Oświecisz latarki światłem tunelu część tylko
A wszystko i tak się może okazać pomyłką
[Refren: Kaczor] (x2)
Szukając siebie w tym buszu, w znakach na niebie
W kartki arkuszu, w pokrytej asfaltem glebie
Znajduję mniej odpowiedzi niż jest pytań
Prawda ukryta w rzeczywistości szarej jak tytan
[Zwrotka 2: Kaczor]
By nie stracić godności, spojrzeć w lustrzane odbicie
Bez lęku, idąc przez życie ku normalności i szczęściu
I pomóc mu gdy się pojawi szansa
Człowiek jest tylko pionkiem w grze, miasto to plansza
Wbrew temu co mówią diabeł tkwi w drobnych niuansach
Choć łatwo wyprzeć się kłamstwa ono powróci
Zostanie prawdziwych garstka, ktoś nagle ucichł
Czy zrozumiał, że punkt widzenia jest pojęciem względnym
Skusił go grosz, los powiedział "droga nie tędy"
Często od życia kop bywa bezcenny
Byś mógł podjąć trop, na nowo wiedząc co ważne
Świat jest pełen hipokryzji, lecz też gdzieś ma swą prawdę
Lecz też gdzieś ma swój sens każdy kolejny słońca wschód
A wokół w brud kłótni i zgód
To czym karmi się lud często jest gwoździem w trumnie
Czy nadejdzie nasz koniec zapowiadany tak szumnie?
[Refren: Kaczor] (x2)
Szukając siebie w tym buszu, w znakach na niebie
W kartki arkuszu, w pokrytej asfaltem glebie
Znajduję mniej odpowiedzi niż jest pytań
Prawda ukryta w rzeczywistości szarej jak tytan
[Zwrotka 3: Kaczor]
Szukając siebie w tym buszu, w tej czystej kartce
Wiesz, ciągle walczę, atrament znów brudzi palce
Choć sieją zamęt ci, co są w środku słabi
Wśród ludzi króluje zawiść
Łatwo udławić się w tej grze własnym ego
Nie dla nas jest niebo, nie zawsze z prądem płyniesz ku brzegom
Często rozsądek przysłania ambicja
Czy coś w tym złego, gdy jest w tym misja, chuj ci do tego, gdzie mam swą przystań
Ja nie od dziś gram, od zawsze w zgodzie z prawdą
Ty powiesz "on nie zasłużył", ja powiem "zasłużył już dawno"
Przeżyłem bagno, którego nie życzę nikomu
Z gadką dosadną nie spuszczam z tonu
Do mikrofonu wrzeszczę, nie jestem wieszczem
W rzeczywistości jak tytan szarej brzytwy nie chwytam, jadę dalej
Nie tonę, chcesz tego jeszcze?, będę tym samym szonem, którym byłem wcześniej
A ty weź sprawdź to...
[Refren: Kaczor] (x2)
Szukając siebie w tym buszu, w znakach na niebie
W kartki arkuszu, w pokrytej asfaltem glebie
Znajduję mniej odpowiedzi niż jest pytań
Prawda ukryta w rzeczywistości szarej jak tytan
Szukając siebie odnaleźć gdzieś w sobie prawdę... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]