[Zwrotka 1: Paskal] To jest czysty darwinizm, zostają najmocniejsi Jedyną siłą wyższą stale jest tu siła pięści Stawiając opór jesteś głupi, nie odważny Poddam Cię lobotomii typie, dildem Twojej panny Wrogie spojrzenia nie robią wrażenia na mnie I czuję się tutaj pewnie tak, jak Szogun Rua w Pride Choć żywią niechęć do mnie to odwrócę role I do syta głodnych sławy, ziomie, nakarmię ołowiem Pierdolić Dakar, niespecjalnie mnie jara Ale co innego cross po skrępowanych ciałach Pakuj mnie w kaftan bo inaczej będą płakać Że ich idole skończyli jak meksykańska piniata Krzyżuję plany i mam kurewską ochotę By Twoją drogę na szczyt zmienić w drogę na Golgotę Chciałeś być wielki i to osiągnąłeś w sumie Bo odchodzisz z tej gry noobie jako jebany big loser
[Zwrotka 2: Delekta] Majk w dłoń, lepiej trzymaj dystans Bo po tych liniach będzie Ci potrzebny wizażysta Wpajam do głowy moją cząstkę hedonisty Z siłą i zapałem jak Pudziana hummerfisty Full kontakt, z obrony do ataku Mów mi Spartakus, to kontra, by sprać łaków Wbijam w grę łokciami, jak jebany Jon Jones Nawet bez bitu wszystko, co nagram to wciąż sztos Nieprzewidywalność to ma zaleta Mogę zwlekać albo pierdolnąć nagle jak Saleta Obrałem swój cel, to zwycięstwo, Vendetta Ty jedynie możesz jak Najman odklepać I skończ gadać o zasadach, ja nadal Podnoszę się tyle razy, ile razy upadam Kumite - czytaj jako spotkanie dłoni Więc żółwik albo pięść przyłożę do Twojej skroni [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]