Refren: Jedno piwko drugie piwko pojawia się intruz Jeden mach drugi mach głowę szybko chowa w piach Jedno piwko drugie piwko pojawia się intruz Jeden mach drugi mach głowę szybko chowa w piach To intruz, intruz, intruz, intruz To intruz, intruz, intruz, intruz Jedno piwko drugie piwko pojawia się intruz Jedno piwko drugie piwko pojawia się kto? Waber: Intruz wybiega na ulice Ja na niego krzyczę chuj, że w piżamie Przecież dobrze zna mnie Swego czasu ramię w ramię Pięść do pięści uścisk dłoni męski Dziś ja stoję a on co? zalicza deski W jednej sekundzie z łowcy staje się zwierzyną Pamiętam pewnej nocy siedziałem w klubie Ty pływałeś w wódzie marałeś ? tu po udzie Obojętny na to co powiedzą ludzie Taak właśnie tak ma być Wiem, że nie przepadasz dużo pić Wolisz stanąć twardo i bez kozery w mordę bić śmiało na gołe łapy uspokaja tylko delikatny dotyk twojej lachy śmiechy chichy bez żadnej kichy Jakiś czas temu szamałeś z kichy Teraz sfery wyższe słoma w butach Intruz myśli bystrze, zamyka oczy gdy widzi odbicie w lustrze Bańka pryska, czy coś zyska? Mrokas: Idę ulicą mijam postać to był właśnie on Dochodzi do koleżków no i już podnosi ton On jest kurwa typ nieziemski Szczerzy zęby a nie dostrzega swojej klęski Ma styl wielki A według mnie upadł nisko Ma kabone a za sobą wrogów mrowisko
Bo on kłamie patrząc prosto w oczy ludzi Z nikim nie jest blisko to go nudzi Obłuda norma nawet się nie łudzi Nic nie zmienia on nie ma sumienia Dla niego bez wartości są marzenia Nie traci swego czasu na wspomnienia Woli twardo bez skinienia głowy ruszyć I tak wyłączony do połowy tkwić w tym stanie Wtedy on jest jedyny wielki pan swego podwórka On jedyny bez pokory wszczyna zadymy On jedyny widzi to czego my nie widzimy Bo on żyje w sieciach z brylantyny Krystalicznych jak bańka mydlana Ale słyszałeś Wabera? bańka pryska Nie nadstawiaj znów policzka tylko przestań żyć w amoku Bo jesteś wiszącą łzą na Boga oku Paluch: Zakłada maskę intruz znowu idzie na łowy Broń intryga polecą kolejne głowy Jesteś nowy w temacie możesz się pogubić raczej Węszy knuje, chce cie zwabić, szczuje, wypatruje O kolejna ofiara zbliża się, niepewnie przechodzi Za nią wzrokiem wodzi, więc podchodzi Od razu gaducha szepcze coś do ucha Kolejna podpucha taaa cyk cyk cyk Chwila mija odchodzi żmija Jad wypuszczony kolejny zarażony Tylko czemu ja? psychika twarda ale działa intryga Ta z zaufaniem walka, myśli się zderzają Powoli radę dają, daję radę ja Parę złotych mam, jedno piwko, drugie piwko Z pamięci wymazuje e ale intruz wie On nie poddaje się, zakłada maskę i znika we mgle