AliKo - Tony Takitani lyrics

Published

0 72 0

AliKo - Tony Takitani lyrics

[Część pierwsza: Instrumental - Mr. Carmack - Another Intrepidity with Evil Needle] [Część druga wyprodukowana przez AliKo] [Verse 1] Mam wieczny syf w pokoju, zrobiłem cały kawałek kiedyś o tym Mam też mam syf w życiu, co już nawijałem nieraz Te cioty pierdolą coś o gwiazdach i jazdach na widok dupy na horyzoncie A ja mam w życiu bajzel ciągle, choć tak lubię porządek Nie wiem, co to rozwiążę, pewnie coś z "Nigdy Więcej" Ten numer był gorący, ale teraz w sumie za tym tęsknie Za sercem tęsknym tej panny, wystarczy, że się spóźni I nawet nie oczekiwałeś od siebie takiej wyobraźni Bo chcesz mieć ją na zawsze, z nią spokojnie wieść życie Ale życie ma w dupie czego chcesz, więc zaskoczy cie I zostajesz sam w tej garderobie bezużytecznych info o niej Pełnej myśli, wspomnień i emocji przekreślonych Jednym niewdzięcznym ruchem fatum, losu, jej kaprysu Pustka, której nie możesz nijak wykorzystać Mogę zapisać, żeby od dzisiaj nie wspominać - mogę spalić to i spale Bo nie jara mnie rozdrapywanie ran, chcę iść dalej Moja jedyna broń, szantaż emocjonalny, to moja miłość Ale kurwa, co to tak serio znaczy? Boje się, że to tylko kwestia czasu, jak przy szyi brzytwa Wszystko się sypie i sprowadza się do piachu; klepsydra Wolałbym żeby to nie miało miejsca Gęsta atmosfera, w złej konfiguracji, nie chce jej rozcieńczać Co gorsze z końcem jednej idę w drugą jakbym nie myślał I w końcu mam ciebie i wchodzę w to o trzeźwych zmysłach... [Hook] Muszę coś czuć, coś przeżyć, wiesz, ty? Jedyne, co czuje lately to te nerwy O ciebie się boje, o siebie Nie mogę już ująć tego lepiej niż... [Verse 2] To tak, jakbym tonął, a ty wkładasz rękę do wody, by mnie wyciągnąć I gdy sięgam do niej, wyciągasz ją, a już miałem jej dotknąć Tracę nadzieję, panowanie, wysokość, powietrze się kończy I znowu widzę twoje ramię, jak się ze mną droczy Sądziłem, że umiem pływać, że to jest przecież naturalne Ale woda jakby cięższa, gęstsza niż zazwyczaj jest Miało być dobrze póki przestrzegam pewnych zasad, ale tak nie jest Zasady się zmieniają chyba zawsze jak wiatr zawieje Gdy zmieni się kierunek fal i "walcz sam - to twoje życie" Choć razem popłynęliśmy. ...i to coś zmienia? heh, marzyciel Czuję że robię się siny - kończy mi się powietrze I coraz częściej dno nie wydaje się już tak beznadziejne Co robić dalej - teraz masz czas pomyśleć Czy dopłyniesz do przystani, czy się poddasz jak zwykle Czy wyciągniesz rękę ponad tafle, ten ostatni raz By przekonać się, że... nie masz tam czego szukać [HOOK] [Verse 3] Facet liczy się wtedy, gdy umie tę falę pokonać pod prąd Albo ją podporządkuje, by popłynąć z nią i nie zmoknąć Ja zbyt długo miałem zamiar, dlatego zacząłem działać i po to Mogę być Waltem White'm, bo się martwię Jak dotąd mój egotyzm przeszkadzał mi wpaść na pomysł, że przecież Masz własne życie i nie jest wcale tak łatwo kobiecie z zapleczem Bo to nie bagaż doświadczeń, to raczej jak głaz przeszłości Balast przytroczony do kostki. Proszę Cie - nie zwątpij! Mówiłem, że zacząłem działać - plan miałem od dawna Teraz się staram tego nie zjebać, by móc Cie ze sobą zabrać Nie chce by to była byle tratwa, jachtów tez nie obiecam Bylebyśmy mogli obrać cel i pewnie do niego zmierzać Jebać przeszłość. Water under the bridge. Tak musiało być Teraz po nauczce nie wejdziemy do tej samej rzeki Codziennie znamy siebie lepiej, znamy lepiej otoczenie całe I już nie wiem wcale, czy na pewno chcę iść w to, co nieznane… [BRIDGE] Ale to nie takie proste, wiem Mimo ograniczonych potrzeb mieć Ułożone życie z miejsca, bez starań Na wszystko trzeba się ozapierdalać, kochana [HOOK] Muszę coś czuć, coś przeżyć, wiesz, ty? Jedyne, co czuje lately to te nerwy O ciebie się boje, o siebie Nie mogę już ująć tego lepiej niż... "get your sh** together, girl"