Abradab - Moje demony lyrics

Published

0 135 0

Abradab - Moje demony lyrics

Moje Demony atakują z każdej strony! Chcą mojej zguby, najwyższej próby kutafony! Mam ich dość, a jak na złość jest ich mnóstwo, Rodzą się jak króliki - ziom, niezłe gówno! No dobra dawaj ten bit! Ref: Moje Demony atakują z każdej strony! Chcą mojej zguby, najwyższej próby kutafony! Mam ich dość, a jak na złość jest ich mnóstwo, Rodzą się jak króliki - ziom, niezłe gówno! DAb: Mam parę demonów seksu, bo jeden, nie byłby od seksu tylko od najebek A ten ziom właśnie, on rośnie ciągle w siłę - bo kiedy jestem trzeźwy to zaraz się napiję Demon prędkości - tego to nawet lubię, wciska mi gaz do dechy kiedy się tylko wkurwię! A ten od wkurwki ma niezłą polewę, i robi sobie bekę ze mnie z Demonem Zjebek. Demon komputera, ten to jest przechera cywilizowałem się już z nim nie raz, Nie dwa, nie trzy, nie sto nawet, on kumpluje się z tym chujem od zabawek! Wiesz jest też jeden gnojek taki, który sprawia że wciąż się boję o dzieciaki, A inny to że trzęsą mi się ręce, gdy jestem zazdrosny a tego wcale nie chce! Nie chcę ich wcale - niech spierdalają! Muszę rozpierdolić ich swoją husarią Jedni narzekają, inni w chuju mają a ja nie dam się zjebać tym kan*liom! Mówię nie dam się zjebać tym PizDemonie, bo mikrofonu koniec jest po mojej stronie! Przekuję was na pieniądze chuje, pół godziny na stojąco - czujesz? Ref: Moje Demony atakują z każdej strony! Chcą mojej zguby, najwyższej próby kutafony! Mam ich dość, a jak na złość jest ich mnóstwo, Rodzą się jak króliki - ziom, niezłe gówno! Moje Demony atakują z każdej strony! Chcą mojej zguby, najwyższej próby kutafony! Mam ich dość, a jak na złość jest ich mnóstwo, Rodzą się jak króliki - ziom, wbijam chuj w to! Joka: Tematem tej nawijki, niech będzie książka, którą dostałem dawno temu od ojca, Dużo humoru, erotycznie mocna, demoniczna powieść o życiu chłopca, Każda kolejna strona wciąga mnie do środka, każdy kolejny rozdział mógłby nie mieć końca Coś o zarwanych nockach, spalonych mostach, autor ponoć nieznany - chociaż ja znam gościa Na każdej kartce papilarna jest pieczątka, tych przeczytanych jakieś dziesięć tysiąca Co to za książka? Nie wie profesor gąbka, W11, Komenda i Pomorska Mam ją i czytam, bo w tym tekście każda kropka, zaczyna zdanie z dużej litery jak Śląsk, Dostęp do morza, albo widok z okna, być albo nie być - dramatyka Sheaksper'owska Twarda okładka ona nie chce się rozpaść, skóra która zmienia się tylko od słońca Czarno na białym, drukowana czcionka, nie znajdziesz tego kruka w kolorowych kioskach, A słowa papugami powtarzają się jak ten ptak, co krzywy dziób ma tak jak na zakrętach Książka to papier, a orzeł na monetach jest tyle samo warty co jego własna reszka O kobietach, o tym co będzie jutro, przepis na Siebie jakby życie było kuchnią Jak za błędy nie zapłacić dupą, i którędy wejść jak mnie wyrzucą Nie ważny tytuł, nie zaszło jeszcze słońce niebieskie niebo nie wróży że już kończę, Niezły początek, to tak jak dobry rozbieg, gdy tą melodię grać nadal tak jak człowiek Na każdej kartce papilarna jest pieczątka, nie ma na "pudlu", kundlu i w brukowcach Nie możesz dostać! Schyl się, podskocz, pląsaj, zmień nazwisko, wszystko zapuść wąsa Stop! Nie pytaj nie możesz jej dostać, przeczytam do końca, demonizująca! Na bitach, uśmiechnięta postać - Joka, demony pełne do worka! Ref: Moje Demony atakują z każdej strony! Chcą mojej zguby, najwyższej próby kutafony! Mam ich dość, a jak na złość jest ich mnóstwo, Rodzą się jak króliki - ziom, niezłe gówno!