Abradab - Wena lyrics

Published

0 67 0

Abradab - Wena lyrics

[Zwrotka: Abradab] Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma Choć pot stępuje na czoło jak morena Zżera mnie trema, myślę o tym o czym nie powinienem W tym momencie chyba się przekręcę Coraz goręcej i pióro drży w ręce Rozpoczęte dzieło i coś się zacięło A ile to już lat minęło, od kiedy wszystko się zaczęło Rewolucja jak z mono do stereo Inne pomysły bombardują wyobraźnie Jak meteorytów deszcz chłopcze chcesz jeszcze? Cóż proszę bardzo jedni łakną inni wzgardzą Od lat iluś popularny jak Smok Miluś Hip-hop ma wyróść jak dąb przed domem wielki Ciągle kręcić i nęcić jak cukierki Poprawiam usterki, zmieniam jak fale radia Nutki stoją w rządku jak honorowa gwardia Spróbuj się wychylić a utrę Ci nosa Figa z makiem trafiłeś jak na kamień kosa Masz złe intencje - poniesiesz konsekwencje Słuchaj głosu serca tym lepiej im prędzej Bo to jest ważne co jest w każdym Lecz głęboko Nie potrzebne jest tutaj szkiełko i oko Kształtowanie siebie i rozwijanie Zdążanie do doskonałości w granicach możliwości Posiadanie moralności i techniki Bo życie to nie tylko atak ale i uniki [Refren: Abradab x3] Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma Ja ją prowokuję bo to moja domena Dla mnie jest hip-hop i dla mnie jest scena A co dla ciebie zapytaj siebie Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma Ja ją prowokuję bo to moja domena Dla mnie mikrofon i dla mnie jest scena A co dla Ciebie? zapytaj siebie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]