Abradab - Konfrontacje lyrics

Published

0 77 0

Abradab - Konfrontacje lyrics

[Zwrotka 1: Abradab] Garbaty anioł zszedł na Ziemię Powiedział nigdzie stąd nie pójdziecie to więzienie Choć wierzeń tu macie zatrzęsienie Jesteście sami jak swoi na antenie Od dwóch tysięcy lat porządkujecie świat Według zasad, w herbie których jest topór I tasak Przez kraj długi i szeroki Płyną marzeń potoki Jak przeżyć życie bez większych obrażeń Powiedzcie mi ile jeszcze dni minie Zanim zobaczycie, że świat i wy ginie Może zobaczycie, a może nie Przecież jesteście zamknięci jak kupa w klozecie Jak to? Za dużo rzeczy tu przechodzi gładko Coś mi się wydaje, że się rozbrykało stadko Zrobię tu porządki, rozwieje wasze mrzonki Jesteście tak potrzebni jak ziemniaczane stonki! „A co to kurwa!?" powiedział ktoś z tłumu Czy ty przypadkiem nie zgubiłeś rozumu? Gdzieś po drodze lecąc tu na jednej nodze By pleść bzdury, robić miny jak kosze z wikliny My wszyscy jesteśmy z tej samej gliny Popełniamy błędy, bo życie ma zakręty, to jest logiczne Długie jak drzewo genealogiczne Naszej rasy, ty trafiłeś w takie czasy Życie to twardy orzech, każdy orze jak może A ty bum pierdu, to mój Boże I masz pretensje I wyrzuty, ty durny łbie zakuty Jesteś tak potrzebny jak kotu buty [Break: Abradab] Garbaty anioł na to: „skończ pierdolić tato To ty jesteś matoł, jak nie to udowodnij Powiedz mi tak żeby wszyscy byli zgodni Co wy tu robicie Odkąd powstało życie?” [Zwrotka 2: Abradab] Zaległa cisza wręcz grobowa Nie powiedział nikt ni słowa Pomyślałem - oto szansa wyjątkowa Wychyliłem się I uderzyłem tak! A ja wiem, ja wiem co my tu robimy Po co na ten, na ten świat przychodzimy Jeśli oczy otwierasz szeroko pytasz czemu, spoko powiem ci Więc nadstaw dobrze uszy W ciszy nikt się nie poruszył Nie zaszeleścił, nie zaszeptał Nikt nawet w miejscu nie zadreptał Wszyscy czekali, oczy we mnie wlepiali Doleciał mnie pomruk aprobaty z oddali Pomyślałem - tak, tak - to jest ta chwila ! Teraz moje ego zajebiście bardzo gila sytuacja W której jestem centrum jak atrakcja Turystyczna, ściśle jak akademia ekonomiczna myślę Czasem się przyśni komu wydaje się, że Oto spotkał kolesia, który wszystko wie Tysiąc uwag skierowanych we mnie Ich oczekiwania spełnię Obronię tezy, jak Himen Eternię Nie jestem idiotą, by mówić jestem tutaj po to Otwieram usta I niech płynie czyste złoto Nagle wiatr moim oknem skrzypnął Ja się obudziłem, a garbaty anioł zniknął... [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]